Siedziałam znudzona przez resztę dnia kiedy w końcu przyszła chwila na lunch wparowałam na stołówkę, a wszystkie oczy powędrowały na mnie. Zaczęłam się śmiać pod nosem biorąc sobie jedynie jabłko i wodę. Usiadłam na ławce po turecku jedząc jabłko. Wsunęłam na mój nos okulary studiując mój podręcznik do matematyki. Byłam bardzo dobra z angielskiego, ale z przedmiotów ścisłych też szło mi dobrze. Po chwili zjadłam już całe moje jabłko i rzuciłam obierkiem w kierunku kosza gdzie też trafiłam. Napiłam się wody biorąc do buzi gumę do żucia. Z reguły jadłam bardzo, może to przez to, że uważałam, że nie jestem zbyt piękna.
Po lunchu miałam ostatnią lekcję, na szczęście był to w-f. Co prawda nie za bardzo lubiłam na nim ćwiczyć, ale uwielbiałam biegać i miałam nadzieję, że pójdziemy na bieżnię. Przebrałam się szybko w krótkie spodenki i bluzkę oraz zawiązałam moje Conversy. Związałam włosy w kucyka wychodząc na boisko. Tak! Mieliśmy biegać na co się ucieszyłam. Niestety miałam lekcję z Cynthią na co od razu dostałam mnóstwo wyzwisk, że jestem gruba i takie tam.. Nie, żebym się przejmowała.. Dobra przejmowałam się tymi uwagami, ale nie mogłam tego nikomu okazać. Uznaliby mnie za słabą i jeszcze bardziej chcieliby mnie gnębić. Pokręciłam głową i oddałam się bieganiu.
Po godzinie biegania w końcu usiadłam na ławce w szatni ciężko oddychając. Miałam nogi jak z waty. Chyba pani Benson mnie nie polubiła bo cały czas mi kazała szybciej i szybciej biec. Wzięłam kilka łyków wody szybko się przebierając. Wyparowałam z szatni tak, żeby się uchronić przed resztą docinków. Rozpuściłam włosy, a one zsunęły się po moich plecach wracając na swoje miejsce. Wyszłam z budynku kierując się w stronę parku, gdzie miałam na skróty. Przechodziłam obok tej samej fontanny co parę dni temu. Usiadłam na jednej z ławek i zapaliłam papierosa. Szybko potem go zgasiłam przełączając muzykę w telefonie.
Jakieś 10 minut później byłam w domu. Weszłam do niego niechętnie i udałam się do góry. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, między innymi szorty z wysokim stanem, luźną koszulkę z głębokimi wycięciami pod pachami, na nogi czarne podkolanówki i białe Creepersy. Spięłam moje długie włosy w warkocz schodząc na dół. Usiadłam przy stole witając się z całą ''rodziną''. Usiadłam obok mojej siostrzyczki chwile się z nią bawiąc jakimiś lalkami. Nałożyłam na talerz sałatkę i mały kawałek mięsa.
- Jak pierwszy dzień w szkole? - Spytał tata czytając e-maile na swoim iPhonie.
- W porządku, jak to w szkole. - Westchnęłam powoli przeżuwając kurczaka.
- Masz już jakichś wrogów? - Uniosła brwi moja macocha, Anna, grzebiąc w swoich długich paznokciach.
- Czemu nie zapytasz czy nie mam jakichś przyjaciół? - Zmarszczyłam czoło popijając wszystko wodą.
- Bo nikt nie chciałby się z tobą przyjaźnić i każdy to dobrze wie. Tak zawsze było, jest i będzie, więc dlaczego miałabym o to pytać, skoro to nie ma znaczenia? - Posłała mi fałszywy uśmiech, a ja tylko mocniej ścisnęłam widelec w dłoni.
- Gówno wiesz. - Wymamrotałam dokańczając sałatkę.
- Gówno wiem? Gównem jesteś ty, lepiej by było gdyby ciebie nie było, wiesz? Miałabym szczęśliwsze życie z twoim ojcem i naszą córką. Ona przynajmniej ma kochających rodziców. - Wysyczała wyraźnie zadowolona ze swojej wypowiedzi. Ale.. Ona miała rację. Nie otrzymywałam od mojego ojca miłości tylko pieniądze, a od Anny dostawałam gówno. Przez nią miałam taką zaniżoną samoocenę, ona była tak naprawdę idealna. Powoli się odsunęłam od stołu wkładając mojego iPhone'a do kieszeni.
- Ty za to jesteś kurwą i nadajesz się do jednego. - Mruknęłam wskazując na nią palcem.
- Wyrażaj się! - Krzyknął mój ojciec. Och, właśnie widać jaka jestem dla niego ważna. Cokolwiek...
Wybiegłam z domu udając się do parku. Włączyłam w słuchawkach piosenkę od Arctic Monkeys i podbiegłam do mojej ławki. Usiadłam na niej i całkowicie pochłonęłam się w myślach. Pieprzona dziwka, to ja byłam pierwsza. Ja powinnam być najważniejsza dla mojego ojca, nie ona! Ale dzięki niej zrozumiałam jedno. Tata mnie nigdy nie kochał. To mama zawsze się mną opiekowała, dawała mi radość, dobre rady i pocieszenie. A tymczasem Anna chociażby w jednym procencie mi jej nie zastępuje. Wręcz przeciwnie. Zajmuje miejsce w domu z tą swoją sztucznie wielką dupą, na którą oczywiście mój tata wydał hajs. Ona ewidentnie kochała tylko jego pieniądze. Udałam się do pobliskiego kiosku i kupiłam paczkę papierosów. Wróciłam na moje miejsce i odpaliłam szluga i zaczęłam iść wzdłuż ścieżki, która prowadziła między drzewami na jakąś górkę. Pod nosem śpiewałam moją ulubioną piosenkę zaciągając się ostrym dymem. Moje oczy zaczęły piec. O nie, tylko nie płacz Melody! Nienawidziłam płakać, wtedy stawałam się słabsza, a ja nie chciałam być słabsza. Chociaż prawdopodobnie już jestem, tylko zakładałam maski. Tak, zdecydowanie. Jęknęłam kiedy zderzyłam się z czymś twardym i dużym. W pierwszej chwili myślałam, że to drzewo, ale drzewo cię nie obejmuje. Wyciągnęłam słuchawki z uszu patrząc w górę. Ujrzałam miodowe tęczówki, od których nie mogłam się na ani chwilę oderwać. Oblizałam moje wargi i usłyszałam śmiechy. Dużo śmiechów.
- Ja... przepraszam. - Wydukałam i zaczęłam się cofać, ale chłopak mnie do siebie przyciągnął.
- Dokąd to? - Mruknął mocniej zaciskając rękę na moim nadgarstku.
- Muszę już wracać. - Powiedziałam ze spuszczoną głową bawiąc się moimi palcami. Wszyscy dookoła zaczęli dusić się ze śmiechu.
- To masz problem, bo nam się nie wydaje, że musisz. - Uniósł brwi do góry i wtedy moja pewność siebie wróciła. Zacisnęłam mocno pięści i szczękę.
- Gówno cię obchodzi co muszę. Weź mnie kurwa puść bo zaraz ja ci zrobię krzywdę. - Jęknęłam zirytowana i sfrustrowana, ale on tylko mocniej mnie złapał za nadgarstek.
- Ciekawe co mo...- Przerwałam mu mocnym kopniakiem w krocze na co puścił moją dłoń i się schylił. Nie planowałam tego, ale musiałam spróbować. - Chaz, Cam, bierzcie tą szmatę do auta.
Poczułam tylko uderzenie w głowę i jak moje powieki opadają, a moje ciało staje się wiotkie.
***
Obudziłam się nazajutrz z ogromnym bólem głowy oraz ciała. Nie byłam w moim cieplutkim łóżeczku tylko w jakimś pokoju 5x5. Leżałam na cienkim materacu, a jego sprężyny wbijały się w moje plecy. Miałam związane ręce i nogi. Kiedy otworzyłam szerzej oczy nadal kręciło mi się w głowie.
- Wow kurwa, nasza księżniczka się obudziła! - Krzyknął jakiś chłopak kopiąc moje bose stopy. Spojrzałam na ośmiu innych chłopaków, którzy stali i się na mnie patrzeli. W tym jego, patrzył w moje oczy tak chłodno, a jego wyraz twarzy nie wyrażała żadnych emocji.
- Będziesz już grzeczna? - Spytał blondyn, a ja pokręciłam głową. Sprzeczanie się nie miało najmniejszego sensu bo i tak nic by to nie dało, może by mnie zabili. Westchnęłam głośno, ale nie na tyle, żeby t usłyszeli. Po chwili coś przecięło grube liny zahaczając o skórę na mojej dłoni. Głośno syknęłam patrząc na moją krwawiącą rękę. Zacisnęłam wargi przytrzymując dłoń przy nadgarstku. Potem ktoś rozwiązał moje nogi nie wyrządzając mi tym żadnej krzywdy. Po chwili wszyscy się wycofali i został tylko szatyn z pięknymi oczami. Usiadł na fotelu, który był z czarnej skory i założył noga na nogę. Przyglądałam mu się z zachwytem kiedy brał bucha ze swojego papierosa i robił z dymu idealne kółeczka.
- Potrzebujesz czegoś? - Spytał z ironicznym uśmiechem na twarzy patrząc w moje oczy.
- Tak jakby.. To znaczy ja.. um.. - Rozejrzałam się dookoła i z powrotem wróciłam wzrokiem na chłopaka. - Muszę skorzystać z toalety.
- To masz problem. - Zaczął się śmiać biorąc kolejnego bucha. Siedziałam jakieś kolejne minuty pod ścianą czując, że mój pęcherz zaraz wybuchnie. Zacisnęłam moje nogi, żeby nie popuścić. Chłopak przez cały czas patrzał na mnie bez emocji. Co jakiś czas na niego zerkałam czując, że zaraz wybuchnę.
- Ja naprawdę muszę się wysikać... - Jęknęłam sfrustrowana mocno ściskając moje podbrzusze.
- Dobra chodź bo będę musiał to potem sprzątać. Ale bez numerów. - Pokiwałam głowa i posłusznie wstałam. Chłopak mocno chwycił mnie za ramię idąc ze mna po schodach. Byłam w jakieś piwnicy. Było tam zimno i ciemno, a ja miałam na sobie tylko szorty i koszulkę. Chwile później weszliśmy na górę po schodach i wbiegłam do pierwszy drzwi na lewo. Chłopak powiedział mi, że mogę wziąć szybki prysznic, a on przyniesie mi zaraz jakieś ubrania. Weszłam pod prysznic czując jak moje ciało opatula ciepła woda. Jakieś 5 minut później szybko wyszłam z umytą głową i ciałem. Zobaczyłam obok mnie ręcznik, duża białą koszulkę i bokserki. Westchnęłam kiedy usiadłam na toalecie, żeby się wysikać. Wtedy poczułam ogromny ból w podbrzuszu i czerwoną wodę. Cholera, dostałam okresu. I co ja miałam teraz zrobić? Do kogokolwiek należały te bokserki nie będzie szczęśliwy, że upaćkałam je krwią. Spłukałam wodę i obwiązałam moje ciało ręcznikiem stojąc pod ścianą. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł do nich brunet.
- Kurwa co ci tak długo zajmuje? - Jęknął widocznie niezadowolony i zamknął za sobą drzwi.
- Ja no wiesz.. - Spuściłam głowę. Nie chciałam, żeby wiedział, że mam okres.
- Skąd mam kurwa wiedzieć, może mi powiesz? - Stanął przede mną na co się wzdrygnęłam.
- Dostałam okres. - Wyszeptałam i spojrzałam na niego. Jego twarz jednocześnie przybrała złowieszczy wyraz, ale jego oczy mówiły coś innego. Patrzył na mnie z.. troską? Wziął głęboki oddech i chwile poszperał i po chwili wyciągnął jednego, małego tampona.
- Czy to ci pasuje? - Spytał kładąc go na szafce. Pokiwałam głową, a on wyszedł. Boże, byłam taka zażenowana, ale wolałam to niż zapewne jakieś lańsko za ubrudzenie mu tych ciuchów. Zręcznie włożyłam w siebie tampona i założyłam na siebie ubrania. Spięłam włosy moją gumką i wyszłam z łazienki, Obok stał brunet i gadał z jakimś innym prawdopodobnie o mnie bo gdy wyszłam natychmiast się od siebie oddalili.
- Wszystko okej? Jesteś blada. - Chłopak położył dłoń na moim ramieniu. Poczułam jak moje nogi słabną i to nie z powodu, że mnie dotknął, tylko zrobiło mi się słabo. Poczułam uderzenie gorąca w moją twarz i mrowienie w nogach. Chwile potem nic już nie pamiętałam.
Straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~
Heeej, mamy drugi rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba c:
Jeśli chcecie być informowani o rozdziale podajcie mi swoje usery do tt w komentarzu c:
Dziękuję, że ze mną jesteście!
@pvcixx
Po lunchu miałam ostatnią lekcję, na szczęście był to w-f. Co prawda nie za bardzo lubiłam na nim ćwiczyć, ale uwielbiałam biegać i miałam nadzieję, że pójdziemy na bieżnię. Przebrałam się szybko w krótkie spodenki i bluzkę oraz zawiązałam moje Conversy. Związałam włosy w kucyka wychodząc na boisko. Tak! Mieliśmy biegać na co się ucieszyłam. Niestety miałam lekcję z Cynthią na co od razu dostałam mnóstwo wyzwisk, że jestem gruba i takie tam.. Nie, żebym się przejmowała.. Dobra przejmowałam się tymi uwagami, ale nie mogłam tego nikomu okazać. Uznaliby mnie za słabą i jeszcze bardziej chcieliby mnie gnębić. Pokręciłam głową i oddałam się bieganiu.
Po godzinie biegania w końcu usiadłam na ławce w szatni ciężko oddychając. Miałam nogi jak z waty. Chyba pani Benson mnie nie polubiła bo cały czas mi kazała szybciej i szybciej biec. Wzięłam kilka łyków wody szybko się przebierając. Wyparowałam z szatni tak, żeby się uchronić przed resztą docinków. Rozpuściłam włosy, a one zsunęły się po moich plecach wracając na swoje miejsce. Wyszłam z budynku kierując się w stronę parku, gdzie miałam na skróty. Przechodziłam obok tej samej fontanny co parę dni temu. Usiadłam na jednej z ławek i zapaliłam papierosa. Szybko potem go zgasiłam przełączając muzykę w telefonie.
Jakieś 10 minut później byłam w domu. Weszłam do niego niechętnie i udałam się do góry. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, między innymi szorty z wysokim stanem, luźną koszulkę z głębokimi wycięciami pod pachami, na nogi czarne podkolanówki i białe Creepersy. Spięłam moje długie włosy w warkocz schodząc na dół. Usiadłam przy stole witając się z całą ''rodziną''. Usiadłam obok mojej siostrzyczki chwile się z nią bawiąc jakimiś lalkami. Nałożyłam na talerz sałatkę i mały kawałek mięsa.
- Jak pierwszy dzień w szkole? - Spytał tata czytając e-maile na swoim iPhonie.
- W porządku, jak to w szkole. - Westchnęłam powoli przeżuwając kurczaka.
- Masz już jakichś wrogów? - Uniosła brwi moja macocha, Anna, grzebiąc w swoich długich paznokciach.
- Czemu nie zapytasz czy nie mam jakichś przyjaciół? - Zmarszczyłam czoło popijając wszystko wodą.
- Bo nikt nie chciałby się z tobą przyjaźnić i każdy to dobrze wie. Tak zawsze było, jest i będzie, więc dlaczego miałabym o to pytać, skoro to nie ma znaczenia? - Posłała mi fałszywy uśmiech, a ja tylko mocniej ścisnęłam widelec w dłoni.
- Gówno wiesz. - Wymamrotałam dokańczając sałatkę.
- Gówno wiem? Gównem jesteś ty, lepiej by było gdyby ciebie nie było, wiesz? Miałabym szczęśliwsze życie z twoim ojcem i naszą córką. Ona przynajmniej ma kochających rodziców. - Wysyczała wyraźnie zadowolona ze swojej wypowiedzi. Ale.. Ona miała rację. Nie otrzymywałam od mojego ojca miłości tylko pieniądze, a od Anny dostawałam gówno. Przez nią miałam taką zaniżoną samoocenę, ona była tak naprawdę idealna. Powoli się odsunęłam od stołu wkładając mojego iPhone'a do kieszeni.
- Ty za to jesteś kurwą i nadajesz się do jednego. - Mruknęłam wskazując na nią palcem.
- Wyrażaj się! - Krzyknął mój ojciec. Och, właśnie widać jaka jestem dla niego ważna. Cokolwiek...
Wybiegłam z domu udając się do parku. Włączyłam w słuchawkach piosenkę od Arctic Monkeys i podbiegłam do mojej ławki. Usiadłam na niej i całkowicie pochłonęłam się w myślach. Pieprzona dziwka, to ja byłam pierwsza. Ja powinnam być najważniejsza dla mojego ojca, nie ona! Ale dzięki niej zrozumiałam jedno. Tata mnie nigdy nie kochał. To mama zawsze się mną opiekowała, dawała mi radość, dobre rady i pocieszenie. A tymczasem Anna chociażby w jednym procencie mi jej nie zastępuje. Wręcz przeciwnie. Zajmuje miejsce w domu z tą swoją sztucznie wielką dupą, na którą oczywiście mój tata wydał hajs. Ona ewidentnie kochała tylko jego pieniądze. Udałam się do pobliskiego kiosku i kupiłam paczkę papierosów. Wróciłam na moje miejsce i odpaliłam szluga i zaczęłam iść wzdłuż ścieżki, która prowadziła między drzewami na jakąś górkę. Pod nosem śpiewałam moją ulubioną piosenkę zaciągając się ostrym dymem. Moje oczy zaczęły piec. O nie, tylko nie płacz Melody! Nienawidziłam płakać, wtedy stawałam się słabsza, a ja nie chciałam być słabsza. Chociaż prawdopodobnie już jestem, tylko zakładałam maski. Tak, zdecydowanie. Jęknęłam kiedy zderzyłam się z czymś twardym i dużym. W pierwszej chwili myślałam, że to drzewo, ale drzewo cię nie obejmuje. Wyciągnęłam słuchawki z uszu patrząc w górę. Ujrzałam miodowe tęczówki, od których nie mogłam się na ani chwilę oderwać. Oblizałam moje wargi i usłyszałam śmiechy. Dużo śmiechów.
- Ja... przepraszam. - Wydukałam i zaczęłam się cofać, ale chłopak mnie do siebie przyciągnął.
- Dokąd to? - Mruknął mocniej zaciskając rękę na moim nadgarstku.
- Muszę już wracać. - Powiedziałam ze spuszczoną głową bawiąc się moimi palcami. Wszyscy dookoła zaczęli dusić się ze śmiechu.
- To masz problem, bo nam się nie wydaje, że musisz. - Uniósł brwi do góry i wtedy moja pewność siebie wróciła. Zacisnęłam mocno pięści i szczękę.
- Gówno cię obchodzi co muszę. Weź mnie kurwa puść bo zaraz ja ci zrobię krzywdę. - Jęknęłam zirytowana i sfrustrowana, ale on tylko mocniej mnie złapał za nadgarstek.
- Ciekawe co mo...- Przerwałam mu mocnym kopniakiem w krocze na co puścił moją dłoń i się schylił. Nie planowałam tego, ale musiałam spróbować. - Chaz, Cam, bierzcie tą szmatę do auta.
Poczułam tylko uderzenie w głowę i jak moje powieki opadają, a moje ciało staje się wiotkie.
***
Obudziłam się nazajutrz z ogromnym bólem głowy oraz ciała. Nie byłam w moim cieplutkim łóżeczku tylko w jakimś pokoju 5x5. Leżałam na cienkim materacu, a jego sprężyny wbijały się w moje plecy. Miałam związane ręce i nogi. Kiedy otworzyłam szerzej oczy nadal kręciło mi się w głowie.
- Wow kurwa, nasza księżniczka się obudziła! - Krzyknął jakiś chłopak kopiąc moje bose stopy. Spojrzałam na ośmiu innych chłopaków, którzy stali i się na mnie patrzeli. W tym jego, patrzył w moje oczy tak chłodno, a jego wyraz twarzy nie wyrażała żadnych emocji.
- Będziesz już grzeczna? - Spytał blondyn, a ja pokręciłam głową. Sprzeczanie się nie miało najmniejszego sensu bo i tak nic by to nie dało, może by mnie zabili. Westchnęłam głośno, ale nie na tyle, żeby t usłyszeli. Po chwili coś przecięło grube liny zahaczając o skórę na mojej dłoni. Głośno syknęłam patrząc na moją krwawiącą rękę. Zacisnęłam wargi przytrzymując dłoń przy nadgarstku. Potem ktoś rozwiązał moje nogi nie wyrządzając mi tym żadnej krzywdy. Po chwili wszyscy się wycofali i został tylko szatyn z pięknymi oczami. Usiadł na fotelu, który był z czarnej skory i założył noga na nogę. Przyglądałam mu się z zachwytem kiedy brał bucha ze swojego papierosa i robił z dymu idealne kółeczka.
- Potrzebujesz czegoś? - Spytał z ironicznym uśmiechem na twarzy patrząc w moje oczy.
- Tak jakby.. To znaczy ja.. um.. - Rozejrzałam się dookoła i z powrotem wróciłam wzrokiem na chłopaka. - Muszę skorzystać z toalety.
- To masz problem. - Zaczął się śmiać biorąc kolejnego bucha. Siedziałam jakieś kolejne minuty pod ścianą czując, że mój pęcherz zaraz wybuchnie. Zacisnęłam moje nogi, żeby nie popuścić. Chłopak przez cały czas patrzał na mnie bez emocji. Co jakiś czas na niego zerkałam czując, że zaraz wybuchnę.
- Ja naprawdę muszę się wysikać... - Jęknęłam sfrustrowana mocno ściskając moje podbrzusze.
- Dobra chodź bo będę musiał to potem sprzątać. Ale bez numerów. - Pokiwałam głowa i posłusznie wstałam. Chłopak mocno chwycił mnie za ramię idąc ze mna po schodach. Byłam w jakieś piwnicy. Było tam zimno i ciemno, a ja miałam na sobie tylko szorty i koszulkę. Chwile później weszliśmy na górę po schodach i wbiegłam do pierwszy drzwi na lewo. Chłopak powiedział mi, że mogę wziąć szybki prysznic, a on przyniesie mi zaraz jakieś ubrania. Weszłam pod prysznic czując jak moje ciało opatula ciepła woda. Jakieś 5 minut później szybko wyszłam z umytą głową i ciałem. Zobaczyłam obok mnie ręcznik, duża białą koszulkę i bokserki. Westchnęłam kiedy usiadłam na toalecie, żeby się wysikać. Wtedy poczułam ogromny ból w podbrzuszu i czerwoną wodę. Cholera, dostałam okresu. I co ja miałam teraz zrobić? Do kogokolwiek należały te bokserki nie będzie szczęśliwy, że upaćkałam je krwią. Spłukałam wodę i obwiązałam moje ciało ręcznikiem stojąc pod ścianą. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł do nich brunet.
- Kurwa co ci tak długo zajmuje? - Jęknął widocznie niezadowolony i zamknął za sobą drzwi.
- Ja no wiesz.. - Spuściłam głowę. Nie chciałam, żeby wiedział, że mam okres.
- Skąd mam kurwa wiedzieć, może mi powiesz? - Stanął przede mną na co się wzdrygnęłam.
- Dostałam okres. - Wyszeptałam i spojrzałam na niego. Jego twarz jednocześnie przybrała złowieszczy wyraz, ale jego oczy mówiły coś innego. Patrzył na mnie z.. troską? Wziął głęboki oddech i chwile poszperał i po chwili wyciągnął jednego, małego tampona.
- Czy to ci pasuje? - Spytał kładąc go na szafce. Pokiwałam głową, a on wyszedł. Boże, byłam taka zażenowana, ale wolałam to niż zapewne jakieś lańsko za ubrudzenie mu tych ciuchów. Zręcznie włożyłam w siebie tampona i założyłam na siebie ubrania. Spięłam włosy moją gumką i wyszłam z łazienki, Obok stał brunet i gadał z jakimś innym prawdopodobnie o mnie bo gdy wyszłam natychmiast się od siebie oddalili.
- Wszystko okej? Jesteś blada. - Chłopak położył dłoń na moim ramieniu. Poczułam jak moje nogi słabną i to nie z powodu, że mnie dotknął, tylko zrobiło mi się słabo. Poczułam uderzenie gorąca w moją twarz i mrowienie w nogach. Chwile potem nic już nie pamiętałam.
Straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~
Heeej, mamy drugi rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba c:
Jeśli chcecie być informowani o rozdziale podajcie mi swoje usery do tt w komentarzu c:
Dziękuję, że ze mną jesteście!
@pvcixx